Mindfulness to cudowna, wyciszająca i rozwijająca podróż.  Cieszę się, że miałam  możliwość jej poznania.

0 komentarzy

Kiedy przeczytaliśmy relacje naszej pacjentki poczuliśmy, że to jest ten moment, w którym również my możemy się od niej wiele nauczyć.

Tym bardziej uznaliśmy, że musimy się z Wami tym wyznaniem podzielić. Oczywiście, za zgodą autorki – pacjentki.

Zapraszamy do relacji, która mamy nadzieję, pomoże Wam cieszyć sie z tego kim jesteście.. po prostu!

Zanim trafiłam na terapię, moje życie było jedną, wielką krzyczącą emocją.

Podejmowałam decyzje pod wpływem emocji, zaczynałam i kończyłam związki pod wpływem emocji, traktowałam innych tak, jak w danej chwili się czułam.

Jeśli  miałam dobry nastrój, to byłam miła, jeśli nie, to byłam zła i odpychająca. Z reguły mój nastrój był bardzo obniżony i często czułam złość na innych, a przede wszystkim na siebie.

Zawsze byłam za brzydka, za głupia, antypatyczna. Kierunek mojego wykształcenia był żenująco nudny, a praca którą wykonywałam i wykonuje jest  raczej stworzona dla ludzi mało ambitnych, tzw. nieudaczników życiowych.

Uważałam też, że nie mam  celu w życiu ani żadnych ambitnych planów. Moja sytuacja życiowa i to do czego doszłam w życiu tez było mało imponujące. Cały czas porównywałam siebie do innych, nigdy nie zauważałam pozytywów w swoim życiu, a przede wszystkim w swojej osobie.

Związki w które wchodziłam były jednym wielkim emocjonalnym  szaleństwem. I tak sobie żyłam z przeświadczeniem, że tak mam i taka jestem. Tak po prostu musi być.

Na terapię trafiłam tylko dlatego, ponieważ nie umiałam się pozbierać po zakończonym związku.

Teraz wiem, że nie mogło się to skończyć inaczej. W chwili obecnej szczerze podziwiam osobę, która ze mną wytrzymała te 4 lata i dziękuję, że dostałam takiego kopa w dupę. Dzięki temu moje życie wygląda inaczej, a to dlatego, że trafiłam na terapię i że poznałam czym jest mindfulness.  Dzięki temu nie żyje już w przekonaniu, że ciągłe życie w lęku, smutek a za chwilę euforyczna radość, nienawiść do siebie, są bo tak mam.

Bo taka jestem

Dzięki terapii, poznaniu czym jest mindfulness, znalazłam swój wewnętrzny spokój, a od około sześciu miesięcy  nie byłam smutna i przygnębiona  bez powodu. Zrozumiałam, że moje opinie, poglądy na swój i innych temat to tylko iluzja. Coś, co zostało mi wmówione i w co wierzyłam przez 33 lata swojego życia. Już nie jestem zła, głupia, brzydka. W chwili obecnej nie oceniam siebie ani dobrze ani źle.

Po prostu jestem.

Doceniam siebie, lubię siebie i jestem dla siebie dobra. Potrafię uważnie słuchać innych, ale przede wszystkim potrafię uważnie słuchać siebie. Jestem wreszcie w kontakcie z samą sobą. Tego mi najbardziej brakowało. Udało mi się zrozumieć i zaakceptować swoje dzieciństwo.

Wyzbyłam się urazy, nienawiści i żalu. Odkryłam, że potrafię współczuć tym, którzy przyczynili się do tego, że przez 33 lata żyłam jak żyłam. Na chwilę obecną nie myślę o swojej przeszłości. Nie myślę też o przyszłości. To znaczy myślę, ale nie są to myśli związane z zamartwianiem, wymyślaniem przerażających scenariuszy. Teraz jestem ciekawa co przyniesie przyszłość.

Nie boje się jej

Nie boje się jej. Wiem ,że przyniesie dużo radosnych chwil i wiele ciężkich chwil. I że każda z nich przeminie. Zaakceptowałam to. Jestem tu  i teraz.

Staram się doceniać to co mam i dbać o to. Dostrzegać więcej dobrego. Cieszyć się z rzeczy, których nie doceniamy na co dzień. Że mam dwie ręce, dwie nogi, że mogę podróżować, że mam zdrowego, mądrego syna, że mam mieszkanie z balkonem i kwiatami na którym przesiaduje mój pies, że mam pracę, a nawet dwie, że mam rodzinę na którą mogę liczyć. Nawet moja praca przestała mi przeszkadzać 🙂

To wszystko wymaga pracy.

Ja cały czas nad tym pracuje. Cały czas ćwiczę. I wiem, że będę musiała pracować nad tym całe swoje życie. Ale efekty są tak cudowne, że nie mam najmniejszego zamiaru się zatrzymać. Oczywiście zdarzają się momenty że jest gorzej. To nie jest tak, że cały czas jest cudownie, a życie wygląda tak, jakbyś cały czas był na haju. Nieraz mam momenty, że czuję się gorzej, że znowu wkrada się lęk i złe samopoczucie. Ale wiem już jak to przetrwać i jak ruszyć z kopyta dalej.

Mindfulness to cudowna, wyciszająca i rozwijająca podróż.  Cieszę się, że miałam  możliwość jej poznania.

 

Justyna